Nikt nie mówił, jak tu będzie. Życie dla początkujących.
Próbujesz nauczyć się jak oszczędzać, ale nigdy tak naprawdę Ci się nie udaje?
Jeszcze rok temu powiedziałabym: Witaj w klubie.
W ciągu trzydziestu lat doświadczyłam w swoim życiu momentów, kiedy pieniądze nie były zmartwieniem i takich, kiedy musiałam wybierać między kupieniem chleba a spotkaniem ze znajomymi, a nie była to kwestia kupienia kawy, ale zwykłego biletu na tramwaj. Co więcej, czasem wciąż ich doświadczam. Wybór między biletem a bochenkiem chleba trafił mi się dokładnie w lipcu tego roku. Próbowałam już chyba wszystkich możliwych metod na oszczędzanie pieniędzy. Prowadziłam zeszyty wydatków (kiedy zawiodły tradycyjne przetestowałam nawet japoński zeszyt KaKeBo), systemu kopertowego, trzymania się wyłącznie gotówki, planowania wydatków, robiłam sobie wyzwania pod tytułem „30 dni bez zakupów” (poza spożywczymi). Wszystko na nic. Z każdym kolejnym poradnikiem, który czytałam lub filmikiem na yt, który oglądałam, czułam się coraz bardziej i bardziej sfrustrowana. Czułam, że nie umiem grać w życie. Byłam pewna, że przegrywam.
To nie jest blog z rodzaju tych, które w magiczny sposób ma oświecić Cię w finansowych tematach i powiedzieć, jak od teraz masz żyć, żeby za rok pławić się w luksusie i zaoszczędzonych złotówkach/dolarach. Dlaczego? Bo jeśli ktoś tak mówi, to liczy, że w swojej desperacji finansowej uwierzysz w każdą brzytwę ratunkową, którą ci rzuci. Tak właśnie działa biznes pseudokołczingu finansowego*, który rośnie nam jak na drożdżach. A im wyższa rośnie inflacja, tym bardziej bujny się staje.
Nie jestem żadnym finansowym, ani tym bardziej życiowym guru. Wszystkie wpisy, którymi się z Wami dzielę, są oparte na moich własnych doświadczeniach i przemyśleniach. Głównie w temacie życia codziennego. Są to rzeczy, o których nikt mi nie powiedział i nie wyjaśnił, kiedy wchodziłam w dorosłe życie, a których skutki odczuwam nawet dzisiaj.
Rzeczy, o których wspomniałam, uczę się cały czas. Nie bierzcie moich rad i wpisów za wyznacznik czegokolwiek lub przejaw jakiejś prawdy objawionej. Chętnie posłucham też, co Wy macie do powiedzenia. Może macie jakieś własne sposoby lub przemyślenia, którymi chcielibyście podzielić się z innymi? Nikt nie dał nam instrukcji jak żyć, a niektórym z nas nikt nie wyjaśnił jak wejść w dorosłe życie. To miejsce ma być częściowo miejscem dla mnie, do spisania swoich doświadczeń i przemyśleń, ale w większej części dla Was. Liczę, że choć jeden z moich wpisów pomoże komuś, kto akurat w tym momencie będzie tego potrzebował.
Mam nadzieję, że zostaniecie ze mną na dłużej.
Zapytam jeszcze nieśmiało: co myślicie o pomyśle na takie miejsce w sieci?
*Specjalnie pisze “kołczing” błędnie, ponieważ mam na celu wyśmianie pseudoekspertów, którzy łowią osoby potrzebujące porady na swoje biznesowe triki, by wkręcać im swoje produkty, kursy i systemy oszczędzania. Nie ma nic złego, by sprzedawać coś, co ktoś chce kupić. Uważam osobiście, że w ostatnich latach, kiedy finansowe problemy dopadają zdecydowaną większość z nas, pleni się wyjątkowo wiele scamów, czyli oszustw. Znacie na pewno historie w stylu “jeszcze rok temu zbierałem truskawki w Holandii, a dziś mam swoje imperium kryptowalutowe”. Do prawdziwych, dyplomowanych coachów nic nie mam.